Na pewno nie raz słyszeliśmy w ulicznych wywiadach albo w programach telewizyjnych, że pójście na wybory jest naszym „obywatelskim obowiązkiem”. Nie dość, że to twierdzenie jest kłamliwe, to jeszcze wprowadzające miliony Polaków w błąd. Dlaczego? Postarajmy się to wyjaśnić.
Głosowanie w Polsce – przywilej czy obowiązek?
Trzeba rozróżnić „przywilej” od „obowiązku” wyborczego. W Polsce obecnie mamy do czynienia właśnie z przywilejem. Nie są na nas nakładane żadne kary pieniężne za brak udziału w wyborach ogólnokrajowych. Z kolei „obowiązek” inaczej zwany jest „przymusem wyborczym” i naprawdę istnieje w niektórych krajach, gdzie przewidziane są konsekwencje za absencję. Są to między innymi takie państwa jak Australia, Belgia, Wenezuela oraz Singapur. Przepis o obligatoryjnym udziale w głosowaniu wprowadzono na podstawie argumentu, że każdy obywatel zmuszony jest do minimalnej troski o swój kraj poprzez wybory. Niedostosowanie się do tego obowiązku karane jest zazwyczaj symboliczną grzywną pieniężną, jednak w Wenezueli można trafić nawet do aresztu.
W Polsce utarło się powiedzenie, że „obywatelski obowiązek”, to udział w wyborach. Z założenia jest ono słuszne, ale nie wszyscy czują taką potrzebę. Przecież nie każdy na co dzień interesuje się polityką, ale kiedy usłyszy w mediach o „obowiązku”, to rusza na głosowanie nie wiedząc jakie stanowisko zajmuje dany kandydat. Najczęściej dokonuje wyboru na podstawie kilku zasłyszanych informacji, albo kieruje się tylko i wyłącznie wyglądem poszczególnego kandydata. I czy to jest prawidłowa postawa? Wszystko zależy od punktu widzenia.
Podsumowując te krótkie rozważania, musimy oduczyć się mówić jak wyuczoną formułkę, że pójście na wybory to „obywatelski obowiązek”, na razie w Polsce nie ma przepisu o przymusie wyborczym, zatem jest to jedynie przywilej. Bardzo dobrze jak z niego skorzystamy, jednak warto, aby robić to świadomie i odpowiedzialnie. Tylko wtedy rzeczywiście wyrażamy troskę o własny kraj.
źródło: https://www.polityka24.pl/ – społeczeństwo, polityka, ekonomia